Uczymy się angielskiego, używamy go w potocznej, polskiej mowie, chwalimy się jego znajomością w CV ale rzadko kiedy wiemy jak rzeczywiście jest na Wyspach. Obalmy zatem kilka stereotypów, poznajmy niektóre angielskie zwyczaje i przyjrzyjmy się trochę krajowi, którego języka wszyscy się uczymy.

Stereotyp typowego Anglika

Pierwszy stereotyp, który nasuwa się na myśl to typowy Anglik, dystyngowany Pan w meloniku, na którego twarzy nie zobaczymy żadnych emocji, jako że Wyspiarze są zimni, oschli i nie okazują uczuć. Szczerze mówiąc, to my powinniśmy uczyć się od nich jak miło zagaić rozmowę czy podziękować uśmiechem w sklepie. Rzeczywistość bowiem, wygląda zgoła inaczej. W supermarkecie zawsze powitają nas z sympatią i pytaniem: „How are you”?, a w metrze możemy się spodziewać ustąpienia miejsca i to nie tylko, jeśli jesteśmy osobami starszymi czy w ciąży. Przywilej ten dedykowany jest również osobom chociażby z ciężkimi zakupami, tym, nieco bardziej posuniętym w wieku od już siedzących a co więcej, nigdy nie wygląda to jak wymuszona grzeczność ale naturalna reakcja, wypływająca prawdopodobnie z wychowania czy potrzeby miejsca.

Zachowanie ludzi w Anglii

Druga kwestia to kolejki. Nauczeni bić się o swoje miejsce w szeregu, biegniemy w sklepie z koszykiem kto pierwszy do kasy, czy też rozpychamy łokciem byleby nasz autobus nie odjechał jednak bez nas. Tam natomiast, podobny problem nie istnieje, każdy widzi, kto kiedy przyszedł na przystanek i mniej więcej w takiej kolejności udaje się w kierunku pojazdu, uprzejmie przepuszczając osoby, którym należy się wyjątek. Podobnie przedstawia się sytuacja na wszelkiego rodzaju schodach. Wszyscy, przez nikogo nie proszeni i nie upominani wchodzą jedną stroną a wychodzą tą drugą. Aż tak jest to proste i logiczne. Tak wyrażana jest właśnie cierpliwość oraz opanowanie, które doskonale przedstawia jeszcze jeden przykład. Otóż będzie to rzeczywista sytuacja z ubiegłego tygodnia. Jadąc autobusem do domu, natknęliśmy się na spory korek. Osławiony double- decker stał więc cierpliwie, czekając aż będzie mógł podjechać tych dosłownie kilka kroków do przystanku, nie otwierając jednak przy tym drzwi pasażerom. I teraz, zatrzymajmy się w tym miejscu i zastanówmy jak rozwinęłaby się podobna sytuacja w Polsce. Prawdopodobnie byłoby to coś w stylu: „Panie, no otwórz Pan te drzwi” do którego przyłączyłaby się zaraz cała litanie niewybrednych epitetów. Tam natomiast, nikt nawet nie przestąpił z nogi na nogę, nie mówiąc już o bardziej ostentacyjnych oznakach zniecierpliwienia…

A jeśli już mowa o mundurach to warto wiedzieć, że tam się je po prostu szanuje. Nikt nie dyskutuje nie tylko z policjantem, ale również ze strażnikiem miejskim czy właśnie ze wspomnianym kierowcą. Ci pierwsi wystarczy że po prostu są i zazwyczaj na tym kończy się ich rola. No może z jednym, małym wyjątkiem: zawsze pomogą a nawet podwiozą, gdy jakiś obcokrajowiec okaże się odporny na tłumaczenia jak ma trafić do poszczególnego miejsca destynacji.

Londyn jakiego nie znacie – ciekawostki

What’s the weather like today? To podobno najbardziej standardowe pytanie na Wyspach, które wcale nie jest takie standardowe, zresztą tak samo jak osławiona mgła. Tyle razy ile byłam w Anglii, tylko raz trafiło mi się niebo owiane mlekiem, a bywam w stolicy Anglii zarówno w lecie jak sezonie zimowym. Natomiast jak najbardziej udało mi się poparzyć w skutek promieni słonecznych, czy w środku zimy spacerować w pięknej aurze, w temperaturze dziesięciu stopni.

A czy są jakieś ciekawostki i smaczki, o których warto wiedzieć? Z pewnością mnóstwo. Jak na przykład to, że nawet małe dzieci biegają tam w zimie bez czapek, a co poniektóre nawet bez kurtek, a dorośli przechadzają się w samych balerinkach, nie odczuwając najwidoczniej tego , że na dworze panuje mróz. Jak również i to, że w metrze zawsze dostaniemy darmową, opasłą gazetę, którą często potem zostawia się na siedzeniu w pociągu, po to, żeby przejęła ją, kolejna wchodząca osoba. Ale w końcu i fakt, że do opery, wielu przychodzi ze swoim termosem i kanapkami, co może wywołać naszą niemałą konsternację, szczególnie przy pierwszym zetknięciu z tego rodzaju zjawiskiem.
Przykłady można by było mnożyć i mnożyć, ale ze świadomością, że z różnych względów nie każdy odwiedzi ten kraj , ale również dlatego by nie podawać wszystkiego na tacy, polecam książkę George Mikes’a „How to be an Alien”, która z dużym humorem obnaża prawdziwą naturę tego kolorowo- ekscentrycznego kraju. Cheers!

Zapisz się do newslettera!

Przeczytaj poprzedni wpis:
MBV – zarządzanie przez wartości

Wielopoziomowość struktur organizacyjnych w przedsiębiorstwie, walki i układy pomiędzy współpracownikami, wychodzące na jaw kolejne afery korupcyjne czy wreszcie zawoalowane przejęcia...

Zamknij